-Och Lil! Sama nie lepsza, kto się przebiera godzinę?TY!-wtrąciła się Olka górująca nad Lilką i zakładając ręce na biodrach.
-Ale, to nie to samo!-burknęła niby obrażona, po czym obie się roześmiały. Gabi też uśmiechnęła się pod nosem...Kochała je jak siostry, a niektórzy nauczyciele zwali je "Trójcą Świętą". Z okazji dnia dziecka Gabi miała zaśpiewać, Lilka miała zagrać na wiolonczeli, a Olka jechała do towarzystwa, może nie miała jakiś talentów ale, potrafiła świetnie podtrzymywać na duchu, a to też się liczy prawda?
-No! To w drogę - Gabi uśmiechnęła się do nich i razem wybiegły i nie dziw, że zdążyły na ostatnią chwile.
Dziewczyny znały się długo od podstawówki i nawet do liceum poszły razem. Niestety w ich miejscowości nie było liceum, więc musiały pójść gdzieś do Olsztyna oraz rozstać się z resztą ich wspaniałej klasy i tak wszystkie jeździły autobusem. Olka jeździła z Gabi, a Lilka innym, bo mieszkała w zupełnie innej miejscowości.
~ ~ ~
-Tyle słońca w całym mieście.Nie widziałeś tego jeszcze, popatrz...Oo popatrz - Tłum dzieciaków szaleje, a Gabi w swym żywiole śpiewa, uśmiechnięta od ucha do ucha. Wszyscy śpiewają razem z nią ręce idą w górę.Jest wesoło, dziewczyny wspominają. Widzą tych samych nauczycieli, witają się z nimi i omal nie płaczą ze szczęścia, jakim jest dla nich bycie tutaj.
-Wiatr porywa ich spojrzenia,biegnie światłem w smugę cienia, popatrz Oo popatrz - padają ostatnie słowa, a rozchichotana publiczność klaszcze jak oszalała i wszyscy wiwatują.
Gabi, zarumieniona kłania się i uśmiecha, jest bardzo szczęśliwa. Schodzi ze sceny i próbuje znaleźć w tłoku Olkę i Lilkę, ale te przepadły. Wzrusza ramionami i trochę zagubiona idzie, ale czuje czyjeś ręce na swych odsłoniętych ramionach.
Odwraca się i widzi tego samego chłopaka, na którego rano wpadła....W mig przypomina sobie jego imię.
Karol Lew.
-Mogę prosić autograf? -uśmiecha się jak anioł, Gabi miękną kolana, co jest niedorzeczne przecież ona ma
chłopaka! Gabi nie potrafi się nie uśmiechnąć.
-Jasne, o ile masz kartkę - i swym zwyczajowym gestem, odgarnia włosy do tyłu.
Karol podaje jej kartkę i długopis a ta podpisuje się czuje się dość dziwnie, bo nikt jeszcze jej o autograf nie prosił.
-Jestem Karol...-nie zdążył dokończyć zdania, bo wpatrzona w niego Gabriela odpowiada.
-Wiem....-i gwałtownie się rumieni. Uświadamia sobie, że zrobiła raczej z siebie wariatkę...Nie raczej, lecz na pewno, wpatrywała się w niego maślanym wzrokiem i jeszcze to "Wiem"
A ,on zamiast to jakoś skomentować uśmiecha się tylko po raz kolejny.
-Tak, a ty Gabriela prawda?Chciała byś może ze mną...No...-Teraz to on się rumieni i wygląda doprawdy uroczo - Pójść na ciasto?-kończy za niego Gabi, trochę onieśmielona, a ten kiwa głową na "Tak"
Trochę dalej....
-Lilka! Wiesz chyba się skończyło, chodź znaleźć Gabi - powiedziała Olka grzebiąc, czubkiem buta w ziemi.
-Cii! Ja tutaj robię zwiad! Gdzie ten Gabryś...Gabryś Kici, kcici!-szeptała Lilka.
-Lil...Naprawdę to już się robi trochę dziwne i żałosne...-odważa się na komentarz Olka, Lilka tylko macha na to ręką.
-Ale, co ja poradzę, że on jest taki Puci, Puci taką dupą jest, że ja nie mogę?Macałabym- komentuje na to Lilka.Olka wywraca oczyma i szuka Gabi, która je ciasto z Lwem uśmiechają się i wydaje się, że całkiem dobrze się bawią.
-A, ten co tutaj robi?-pyta samą siebie Olka i myśli, że dobrze iż nie ma tutaj Damiana.
-Och nie! Ta małpa Anka się do niego podwala! Nie no, ja muszę coś zrobić idę tam!-mówi zdenerwowana Lilka i bez planu odchodzi od Olki, która dalej obserwuje jak dwoje ludzi uśmiecha się i gada oraz je. Wydaje jej się to urocze i śmie myśleć, że Lew byłby lepszym chłopakiem dla Gabi od Damiana......
________________
Brak Bety ktoś chętny?A no i w końcu udało mi się go napisać sorka za błędy no ale poprawiam jak sama mogę...
Z rozdziału nie jestem zadowolona jest taki trochę nieudany