-Przyjdzie dzień nie tak odległy dzień, że dawny głos podpowie ci może warto mi poświęcić chociaż jedną myśl...-Dało się słyszeć w jednej z sal prywatnej szkole muzycznej gdzie śpiewu uczyła się szesnastoletnia Gabriela. Od pewnego czasu trenowała pod okiem surowej i wymagającej Antoniny Suseł wybitnej swego czasu śpiewaczki operowej, która od wszystkich swych uczennic i uczniów ( bo i tacy się zdarzali) wymagała punktualności co do minuty i ćwiczeń...Za każdy błąd karała słowem, ale i tak było to przerażające...Rzadko kiedy zdarzało się, że ktoś ją zadowolił. A Gabriela, zwana Gabi ,była jej ulubienicą .Według nauczycielki miała wyjątkowy talent do śpiewu i najchętniej pani Suseł widziała by ją oczywiście w operze.
-Wspomnij mnie gdy się obudzisz, na krawędzi dnia wspomnij mnie po co się łudzić- Gabriela śpiewała dalej piosenkę z opery "Upiór w oprze" i szło jej idealnie .Jej głos brzmiał czysto i trafiała w odpowiednie dźwięki .Pani Suseł była zadowolona, dziewczę bowiem robiło znaczne postępy.
Piosenka skończyła się dziewczyna z uśmiechem spojrzała na swoją nauczycielkę. Kochała śpiewać i nie wyobrażała sobie życia bez muzyki.
-Dobrze...Kochana moja Gabrysiu! Cudnie ci szło no, a teraz jesteś wolna!- odparła rozanielona nauczycielka .Gabriela wzięła swoją torbę i wybiegła z budynku na autobus, który odjedzie za dwie minuty .Biegła jak szalona nie zważając na to że jej brązowe włosy, które zawsze pachniały kokosami opadały na jej twarz. Zdążyła na ostatnią chwilę.
Odetchnęła wiedziała że teraz będzie musiała odrobić te nieszczęsne lekcje. Spojrzała na telefon. Pięć nieodebranych wiadomości od Damiana - jej chłopaka. Strasznie zazdrosnego i przewrażliwionego na jej punkcie. Trochę zaczynał ją już irytować. Ale tylko troszeczkę...Wysiadła i poszła do domu, przywitała się ze swoją mamą, a ojciec jak zwykle pracował do późnych godzin. Padła na łóżko i zadzwoniła do Damiana.
-Halo? Ach, Gabi ,to ty, gdzieś ty była? Wydzwaniam do ciebie i wydzwaniam a ty nic. Już myślałem że coś ci się stało! -gadał jak najęty Damian.
-Och, głuptasie, miałam lekcję, zawsze o tym zapominasz! -odparła trochę zirytowana Gabriela .
-Słońce, za tydzień jest impreza u Dawida, idziemy prawda? -zapytał się Damian. Chłopak zawsze chciał, by Gabriela towarzyszyła mu we wszystkich imprezach, gdyż chciał się nią chwalić. Przez to czasem Gabi czuła się jak dodatek to jego stroju .Nie miała w sumie na co narzekać -Damian był wysokim brunetem w jej wieku, całkiem przystojnym z dużymi ramionami .Jej przyjaciółki Olka i Lilka zawsze się z niego śmiały mówiąc, że jest jak Lord Voldemort ,a Gabi była tak zakochana, że nic na to nie mówiła tylko siedziała na lekcjach z rozanielonym wyrazem twarzy, a na przerwach, gdy szła do niego, to z bananem na twarzy.
-Eh...No jasne-odparła po dłuższej chwili zastanowienia i przeliczenia co musi zrobić, by umknąć rodzicom.
-Dobranoc, Gabi -odparł i się rozłączył a ta rzuciła komórkę.
~ ~ ~
Do pokoju Gabrieli przez błękitne zasłony sączyło się światło poranka, a zaraz potem dało się słyszeć irytujący dźwięk budzika, który oznaczał, że Gabi musi wstać. Niechętnie i z ociągnięciem wyłączyła budzik i poszła się ogarnąć. Umyła się,
uczesała włosy i ubrała niebieską bluzkę, jeansy i kolczyki w zabawnym kształcie słoneczek. Włosy zostawiła rozpuszczone. Spojrzała na zegarek. Była 6:50.
Miała pięć minut. Inaczej jej autobus odjedzie. Gabi miała fatalną skłonność do spóźniania się na autobusy, które miały dowieźć ją do jakichkolwiek miejsc .Szybko pochwyciła swe drugie śniadanie i jogurt, który wychlała po drodze i popędziła przez piasek i trawę na przystanek oddalony o...No trochę.
Zdążyła na ostatnią chwilę zresztą jak zawsze.
Do szkoły dojechała w 10 minut.
Oczywiście, gdy schodziła do szatni, od razu została napadnięta przez Lilkę .Małą rudowłosą kobitkę, która zaszła ją od tyłu i przytuliła o mało co nie przewracając. Taka mała a ma tyle siły – niezwykłe.
Lilkę znała długo, ponad 9 lat i ciągle ją zaskakiwała .Raz Lilka była infantylna, a drugi raz poważna .Była dziwna i od trzech lat zakochana w nieosiągalnym Gabrielu tudzież zwanym przez nią Gabrysiem. Miłość ta niestety chyba była nadal jednostronna, ale licho go wie. Lilka dwa razy wyznała mu miłość, a on odsuwał się od niej bardziej .A teraz boi się i spłoszona nie czyni nic.
-GAABI!!!-krzyknęła wysoka jak drabina Olka która mieszkała blisko Gabrieli, ale dzisiaj wyjątkowo zabrała ją mama.
I jak można się spodziewać ,Gabriela została osaczona przez Lilkę i Olkę ze wszystkich możliwych stron. Przytulając się do niej stworzyły miśka .Wszyscy z ich rocznika przywykli do tego.
-Dobrze dość -zaśmiała się Gabriela.
-Gabi, idziesz na tą imprezę u Dawida? - zapytała Olka.
-Tak idę z Damianem -Odparła a Lilka z Olką zachichotały.
-Ja natomiast nie wiem czy idę. Rodzice się czepiają, bo facet od wiolonczeli coś tam im nagadał, że nie ćwiczę -przewróciła swymi zielonymi oczyma Lilka.
-Idź no będzie Gabryś -odparła Olka zabawnie poruszając swymi ciemnymi brwiami, co skutecznie zakończyło rozmowę ,bo Lilka poszła by za Gabrysiem w ogień.
Nagle Gabriela poczuła czyjeś ręce oplatające ją w pasie i usta przy swoim policzku. Nie wiedziała czemu, ale wzdrygnęła się.
-Witaj słoneczko -szepnął Damian, a Lilka z Olką zaczęły coś szeptać między sobą . Zapewne różne żarciki na temat Damiana.
Odsunęła się od niego i również cmoknęła w policzek, po czym coś tam mruknęła, że musi już iść razem z dziewczynami, bo spóźnią się na lekcję.
Niechcący nawet wpadła na kogoś. Podniosła głowę z zamiarem przeproszenia, a tu proszę, para brązowych przenikliwych oczu wpatrywała się w nią.
Gabriela zamarła z otwartą buzią.
-Prze.....Prze...Przepraszam!- odparła i szybko pobiegła na górę.
Zauważyła, że dołączyła do nich również Patrycja, która była chora przez jakiś czas i siedziała z Lilką, która jak można było się spodziewać zaczęła skakać w koło niej.
Wszyscy weszli do klasy, a Gabriela gdy tylko usiadła Olka zaczepiła ją.
-Ej...Co to była za akcja przed chwilą z Lwem?-spytała.
-E...Z kim?-nie zrozumiała Gabriela.
-No, z Karolem Lwem...Lew...Halo ? Czy ty mnie w ogóle słuchałaś przez ten tydzień, kiedy ci mówiłam o jego koledze Raciborze i o tym jak przyłożył Tomkowi za podwalanie się do mnie?- spytała niezadowolona Olka.
-No wybacz mi ale...Nie-odparła Gabriela.- Myślałam w tedy o tym co zaśpiewam na dzień dziecka w naszej byłej podstawówce- powiedziała.
Ten dzień kiedy miała śpiewać był dziś.
1 czerwca dzień dziecka .Zaraz po lekcjach miała pędzić do Dywit......
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Statystyka
Archiwum bloga
Popularne posty
-
-GABI! GABI! Szybciej, Szybciej zaraz się spóźnimy! Czemu ty się ubierasz godzinę?Jaki normalny człowiek ubiera się tak dłuuugo!-krzyczała, ...
-
-Przyjdzie dzień nie tak odległy dzień, że dawny głos podpowie ci może warto mi poświęcić chociaż jedną myśl.. .-Dało się słyszeć w jednej z...
Szablon wykonany :) PS: wiem, że wyszło trochę za ciemno, ale myślę, iż Ci się spodoba!
OdpowiedzUsuń